W przeddzień wigilii, 23 grudnia, Jan Stawiarski z Binkowic ukończył 100 lat. Jubilatowi życzenia w jego domu rodzinnym złożył burmistrz Marcin Majcher, któremu towarzyszyli: sekretarz gminy Tomasz Sobieraj, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Teresa Gawron.
Przykład pięknego, mądrego życia
- Z wielką radością świętujemy wraz panem setną rocznicę urodzin – zwrócił się burmistrz Marcin Majcher do jubilata. – Dzisiejszy dzień jest chwilą radości dla pana i dla całej pana rodziny. To piękna rocznica. W tym szczególnym dniu pragniemy złożyć panu najserdeczniejsze gratulacje i życzyć świętowania kolejnych rocznic. Przeżył pan w swoim życiu wiele chwil radosnych i dramatycznych, uczestnicząc w doniosłych i trudnych losach naszej ojczyzny.
Burmistrz Marcin Majcher podziękował jubilatowi za to, że daje młodym pokoleniom przykład pięknego i dobrego życia. Taka postawa dowodzi wewnętrznej siły, dojrzałości i niezwykłej wrażliwości wobec drugiego człowieka. Nie ukrywał, że patrząc na ten dzisiejszy jubileusz, wszyscy myślimy z uznaniem i podziwem o przeżytych przez jubilata latach. - Proszę przyjąć życzenia wszelkiej pomyślności, kolejnych lat życia w zdrowiu, a także samych szczęśliwych chwil w gronie najbliższych – powiedział burmistrz. - Niech każdy dzień wnosi w pańskie życie coraz więcej ciepła, miłości. Niech napawa mądrością, życiową dumą z dotychczasowych doświadczeń. Życzę wszystkiego najlepszego!
Burmistrz przekazał jubilatowi list gratulacyjny i kwiaty. Jan Stawiarski podziękował za życzenia. - Przyszedłem na świat w 1920 roku, mama żyła ze mną tylko pół roku i zmarła – przypomniał w kilku słowach. - Przyszła druga mama, która też była dla mnie bliska i dobra. Dorosłem, ożeniłem się, prowadziłem gospodarstwo. Zajmowałem się hodowlą bydła, o czym wie pan burmistrz, który przyjeżdżał do mnie wcześniej jako weterynarz. Lubiłem świętować, chodziłem do kościoła, wracać z kolegami i tak to wszystko zeszło.
Burmistrz Marcin Majcher, sekretarz Tomasz Sobieraj i kierownik USC Teresa Gawron przekazali jubilatowi nowy duży telewizor, upominek od całej gminy.
Sto dużych, czerwonych róż w imieniu sołectwa Binkowice wręczyli jubilatowi sołtys Arkadiusz Praga i przewodnicząca miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich, Joanna Winiarczyk. - Zawsze był wiodącym rolnikiem, kiedy jeszcze aktywnie pracował – mówił sołtys o jubilacie. – Poza tym to szanowany człowiek i wszyscy mają o nim jak najlepsze zdanie. Jest osobą godną zaufania, przykładem dla innych, zwłaszcza rolników. Jego gospodarstwo zawsze było wzorowe.
Kochał ziemię, pracę na roli
Jan Stawiarski urodził się 23 grudnia 1920 r. w Binkowicach i całe życie mieszkał w tej miejscowości, z wyjątkiem krótkiego czasu, gdy w 1944 r. przebywał kilka miesięcy na wysiedleniu. Podczas okupacji walczył w ruchu oporu. Odznaczony został Krzyżem Armii Krajowej.
Mama Jana Stawiarskiego pochodziła z Brzozowej. Był najmłodszym z rodzeństwa. Związek małżeński zawarł w 1950 r. z Władysławą Kwiecień z Wlonic. Z małżeństwa ma dwie córki: Marię z 1951 r. i Henrykę z 1954 r. Maria jest panną, nie ma dzieci, Henryka ma dwie córki: Małgorzatę, obecnie Malinowską i Agnieszkę, obecnie Szwagierczak, obydwie z 1976 r., ze stycznia i grudnia. Małgorzata ma dwoje dzieci – Ewelinę i Igora, Agnieszka – troje, Jakuba, Aleksandra i Piotra. Podsumowując, jubilat, Jan Stawiarski ma dwie córki, dwie wnuczki i pięcioro prawnuków.
Jan Stawiarski od dzieciństwa pracował na gospodarstwie, gospodarzył na areale ponad 10 hektarów. Hodował bydło mleczne, miał konia, trzodę chlewną jak to bywało w dawnych czasach. Za wzorową hodowlę bydła otrzymał wiele medali i odznaczeń.
Na jubileusz przybyli wszyscy członkowie rodziny. Małżonka Jana Stawiarskiego już nie doczekała jubileuszu męża. Zmarła w maju 2020 r. przeżywszy 90 lat.
Jan Stawiarski jest w dobrej kondycji, świetnie się czuje, jest samodzielny, chodzi, słyszy, mówi, ma niezłą pamięć, tylko czasami zapomina niektóre fakty. – Nie wiem, skąd bierze się siła żywotności dziadziusia - mówi wnuczka Agnieszka Szwagierczak. – Myślę, że z dobroci. Dziadziuś zawsze był dobrym człowiekiem, otwartym, świetnym sąsiadem, wszyscy go chwalili. Nie było tak, by ktoś miał do niego żal, niechęć. Kochał ziemię, pracę na roli. Zawsze mi powtarzał: Dziecko pamiętaj, jedz tylko to, co lubisz. Tego, czego nie lubisz, nie jedz, bo ci zaszkodzi.